wtorek, 30 września 2008

Kozi portret.


Jak niektórzy z Was wiedzą - kozom poświęcam sporo czasu, ponieważ zwierzęta te uwielbiam. Nie dość że są one mądre, przebiegłe i wielce pożyteczne, to jeszcze niektóre z nich są śliczne. Tę młodą kózkę spotkałam kiedyś na obrzeżach mojego osiedla. Nie mogłam oprzeć się jej urokowi... Właśnie ta kózka zainspirowała mnie do napisania wierszydełka o kozie Aldonie co to miała ochotę na kawior i mielone kotlety. Jaki był finał tej bajeczki, wiedzą Ci z Was, którzy ją na "Bajdurkach" przeczytali.


niedziela, 28 września 2008

Sudety - moja miłość.


Ach! Sudety, te Sudety. Już nie bywam w nich, niestety... Może jednak kiedyś wiosną, albo może też jesienią wpadnę tam by je odwiedzić. Może czasy się już zmienią? Póki co - zamieszczam zdjęcie, byście mieli choć pojęcie - jak tam jest - w tych "moich" górach. Teraz krzyknę sobie Hura!!!

Bajdurka.

piątek, 26 września 2008

Kozioł sudecki.


Oj. znowu chce mi się trochę pobajdurzyć. Może zatem nawiążę do tytułu dzisiejszego wpisu, ponieważ kozioł sudecki to jest to, co mojemu nastrojowi odpowiada dzisiaj najbardziej.

A ten kozioł wprost z Sudetów
nie należy do gadżetów.
Minę ma, nie powiem, smętną.
Także trochę obojętną.
Spotkałam go kiedyś w górach.
Jak się wabi? Chałabura!









czwartek, 25 września 2008

Nil novi sub sole.


Nil novi sub sole. Te łacińską sentencję znalazłam dzisiaj w jednym z komentarzy w "Bajdurkach". Pasuje ona jak ulał do tego, co chciałam dzisiaj napisać. Nic nowego pod słońcem. To prawda. Ale ważne jest to, że samo słońce nareszcie wylazło zza chmur po tylu dniach szarugi jesiennej. A zatem - to łacińskie powiedzenie można by dziś ująć tak: Nic nowego pod słońcem, ale świat za oknem mojej rezydencji jakby pojaśniał. Dziękuję zatem słońcu, że zadało sobie trud i przez grubą warstwę szarych chmur nareszcie się przebiło. Nil nowi sub sole?

Bajdurka

środa, 24 września 2008

Brama. Można wchodzić bez pukania.


Ta brama jest otwarta dla każdego, kto zechce odwiedzić krainę bajek ciotki Pleciugi. Nawet można zostawić ślad swojej bytności bez zarejestrowania się na Bloggerze. Wystarczy tylko wcisnąć Nazwę/Adres i tam pozostawić swoją nazwę i adres swojego blogu. Wasz komentarzyk zostanie zapisany a ja będę się cieszyć jak tralala. Swoich osobistych portretów jednak zamieszczać nie możecie (no chyba, że się zarejestrujecie), ale linki powędrują do Waszych komentarzy.Proste? Oczywiście. Proste jak obręcz starej beczki po kiszonej kapuście. Skoro mnie udało się to pojąć, to Wam tym bardziej.
Wasza ciotka.

wtorek, 23 września 2008

Ufff!


Właśnie przed chwilą uporałam się z biurokracją rejestracyjną. Ufff! Kamień z serca spadł mi z wielkim hukiem. Przy okazji człowiek - czyli ja - znowu się czegoś nowego nauczył. Wychodzi na to, że będę się już tak uczyć i uczyć do końca życia. Niech tam. Właściwie to i tak nie mam nic lepszego do roboty - oczywiście poza wymyślaniem nowych wierszydełek pleciugowatych oraz ilustrowaniem tychże. Pora teraz zakończyć dzisiejszą sesję. Pozostaje wciąż to samo pytanie... Co dalej? Okaże się w praniu - jak mawiała moja prababka.
Bajdurka.


Oto jestem...


Życie niesie niespodzianki - zaskrzeczała pewna żaba... Jeszcze przed godziną nawet do głowy mi nie wpadło,że będę realizować się na tym blogu. Jednak stało się i to za sprawą mojej duchowej przewodniczki i opiekunki, oraz wspaniałej doradczyni - Donwinki. Oto przede mną nowe wyzwania i nowa przygoda. Skoro tak ma być... Donwinko! Zapraszam Cię zatem do mojego świata kolorowych bajek...