niedziela, 9 listopada 2008

Na przełęczy.


Pensjonat, do którego jeździłam przez wiele lat, znajduje się w bardzo górnej części Karpacza. Różnica wzniesień między dolnym Karpaczem a górnym Karpaczem wynosi coś około 500 m, ale za to powietrze na tej górce jest znacznie lepsze niż na dole. Bywało tak,że musiałam zjechać do centrum Karpacza, aby następnie w powrotnej drodze na piechotę pokonywać tę różnicę wzniesień. Do Białego Jaru jakoś jeszcze szło. Dalej i wyżej coraz trudniej. Nie jeden raz dech mi w piersiach zapierało od tego wspinania się pod górę. Najgorzej bywało, gdy szłam z wyładowanym plecakiem - bo i takie momenty się zdarzały. Marzyłam wtedy by jak najszybciej (co było zupełnie niemożliwe) znaleźć się już tam - na samej górze. Ale jak wspomniałam - warto było się wspinać dla pięknych widoków i dla czystego powietrza. Usytuowanie pensjonatu miało jeszcze jeden walor - sąsiedztwo świerkowych lasów, w których aż roiło się od zwierzyny płowej, czyli saren i jeleni. Szczególnie zimą zwierzęta podchodziły w nocy pod sam pensjonat by sprawdzić, czy nie ma tam czegoś do jedzenia. Dosłownie kilkadziesiąt metrów od pensjonatu stacjonowały panie jeleniowe z roczniakami. Okoliczni mieszkańcy dokarmiali to stadko wyrzucając im obierki i siano. Wieczorami słychać było pomrukiwania łań, co zawsze wprawiało mnie w zachwyt. Ozdobą tego towarzystwa był dziesięcioletni, wielki jeleń, który potrafił śmignąć czasem na drugą stronę jezdni nie zważając na ludzi, którzy akurat wyszli z pensjonatu na wieczornego papieroska. Właścicielka pensjonatu opowiadała, że gościła pewnej jesieni grupę niemieckich myśliwych, którzy przyjechali do niej na dwa tygodnie by sobie postrzelać do tej płowej zwierzyny. Przez dwa tygodnie nie upolowali ani jednej sztuki. W dniu ich odjazdu i gdy skończyło sie już pozwolenie na odstrzał i gdy pakowali się już do swoich mercedesów - jak na ironię ukazał im się w całej swej krasie nasz znajomy jeleń. Podobno jeden z Niemców na taki widok dostał ataku serca.
Zdjęcie, które zamieściłam, zostało wykonane właśnie pod ścianą tego lasu, w którym króluje ów dziesięciolatek. Niech tam króluje jak najdłużej.

8 komentarzy:

Donata pisze...

bardzo fajna historyjka z tym dziesięciolatkiem ;-)
oby nikt i nigdy go nie upolował
buziale poranne

Donata pisze...

miłego dnia

Donata pisze...

czy też masz taką windę gadającą? ;-)

Donata pisze...

buziale poranne

Donka pisze...

miłego wieczoru
buzial

Donata pisze...

buzialki weekendowe

Donata pisze...

buziorki nockowe

Donata pisze...

kolorowych snów
będę trzymać kciuki za komp